

Kim jestem? Nie potrafię nadać sobie etykiety. Tej schludnej, którą często widujemy w nagłówkach gazet. Musiałabym nadać ich kilka, a nie mam na celu wprawić Cię w zakłopotanie a siebie w zażenowanie.
Nieskromnie zawstydzona.
Jestem Monika Lemańska, urodzona w Bydgoszczy w 90 roku, kiedy jeszcze dzieci z nudy wymyślały zabawy i zabawki. Kiedy Dziadek (wieloletni Dyrektor Liceum plastycznego), na każde urodziny prezentował kolejny tom encyklopedii lub inną poważną książkę, z której można było zbudować szałas.
Bożena i Piotr nadali mi imię Monika. Ona zawsze uśmiechnięta, komunikatywna, zorganizowana obecna na ziemii. On pochłonięty swoimi pomysłami na kolejny obraz z nutą surrealizmu, projekt kolejnego biurka lub trasy rowerowej, umysłem wysoko nad ziemią.
Lubiłam dręczyć ich pytaniem “dlaczego?”. Dane wejścia i wyjścia prócz pokonanej trasy nie miały ze sobą nic wspólnego. Na wewnętrzną potrzebę zmajstrowania czegoś powstawały koncepcje na przemeblowanie 35 metrowego mieszkania, makiety, gry planszowe, “magiczne” mikstury. Z tego miejsca rodzice mogą się dowiedzieć, że w wieku 6 lat prawie puściłam chatę z dymem. Rysowałam, tańczyłam, urządzałam naukowe popołudnia i obcinałam koleżankom włosy by później zrobić sesję zdjęciową. Grałam z chłopakami w nogę lub w C3 na pierwszym szaraku.
Uważaj na swoje myśli, stają się słowami…
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami…
Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami…
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem…
Uważaj na swój charakter, on staje się Twoim losem.
Do 1 września 2006 roku żyłam bardzo dynamicznie i po swojemu. Zaangażowana w życie szkolne i realizację swoich pasji. Spełniałam swoje sny o byciu tancerką, gimnastyczką, organizatorką społeczną. Zamarłam w liceum. Okazało się, że mój świat w którym się sprawnie rozpychałam jest tylko małą planetą w wielkiej galaktyce. Świadomość podpowiadała, że życie zaczyna się na poważnie.
Trzy lata prób. Pierwsze własne pieniądze zdobywane na handlu kosmetykami oraz na pracy na stanowisku
grafika, które zostało utworzone w zaprzyjaźnionym punkcie ksero. Corel stał się wówczas moim wiernym przyjacielem. W liceum zadałam sobie pytanie: “Jak chcę pracować?” Pod pytaniem “Jak?” mieściło się wiele pytań, które mogą posłużyć za założenia. Trzeba je było dobrze wyselekcjonować. Tak na dobre scementowałam plany zawodowe właśnie podczas studiów. Za cel nadrzędny obrałam daleko sięgając plan posiadania własnego przedsiębiorstwa w oparciu o własną wizję i wartości.
Studiowanie Wzornictwa Przemysłowego rozwijało mój sposób myślenia w przestrzeni projektowej. Porównałabym go do sfery, która jest pełna różnych perspektyw. Obejmuje procesy w sposób nieliniowy, poszerzając świadomość. Mam poczucie, że odzwierciedla to mój sposób życia. Po części mnie definiuje. Kreatywne rozwiązywanie problemów, problemów realnych, z którymi każdy z nas się mierzy. Psychika ludzka jest niewyczerpywanym źródłem inspiracji. Chcąc być bliżej człowieka, tak naprawdę ciała ludzkiego, które notabene jest pięknym projektem zdecydowałam o zbliżeniu się do branży odzieżowej.
Równolegle do studiów poszłam do Policealnej dwuletniej szkoły Projektowania i Konfekcjonowania Odzieży gdzie usystematyzowałam swoją wiedzę i na temat szycia, jednocześnie zdobyłam tytuł Technika Technologii Odzieży.
Tym razem spodnie dało się nosić w przeciwieństwie do tych pierwszych uszytych na maszynie w wieku 8 lat. Pracowałam na backstage Fashion Philosophy Fashion Week Poland przez wiele lat, obserwując ten świat i zadając sobie wielokrotnie pytanie, czy na pewno chcę być jego częścią. Założyłam swój start-up. Zrobiłam kilka wnętrz, prac graficznych i logotypów… już nie zliczę. Jednak punktem zwrotnym był mój udział w Projekt Runway, który stał się “trampoliną”. Wskakując na trampolinę po raz pierwszy ciężko zapanować nad trajektorią lotu, a odbić się wysoko i upaść poza nią jest łatwo. Pierwsze kolejne, pokazy, klienci. Po jakimś czasie nie wystarczyło mi sił i zmieniłam otoczenie.
Co jest ważniejsze dla osiągnięcia sukcesu? Talent czy pracowitość? A co ważniejsze w rowerze? Przednie czy tylne koło?
Od 2014 roku mieszkam w Gdańsku. Uwielbiam Trójmiasto i jego okolice. Tutaj czuć wolność. Jazda samochodem w tym miejscu na ziemi to dla mnie czysta przyjemność. A tak naprawdę to jeśli wynajdziesz teleporter to będę pierwszą klientką. Być w kilku miejscach w niewielkich odległościach czasowych i przeżywać,
doświadczać, obserwować. Coś pięknego. Od tych kilku lat zdarzają się niesamowite rzeczy. Wiele zwrotów akcji. Tych prywatnych i zawodowych, które zapewne mają ogromne znaczenie. Wiem jedno, wszystko może się wydarzyć.
Co w wolnych chwilach? Dokonuję psychoanalizy ludzi z mojego otoczenia. Czytam książki filozoficzne, ale znajdą się też pozycje o kardiochirurgii. Jestem uzależniona od poszukiwań analogii i anomalii. Jak znajdę wzór na “Sens”, to się nim podzielę. Czasami się zatrzymam by zrobić dobre zdjęcie lub coś narysować. Piszę dla oczyszczenia umysłu, a maluję od serca. Jak mam przestrzeń na te działania to jestem szczęśliwa, spełniona i pełna energii do działania, te uczucia zawierają się w mojej definicji sukcesu.
Jakby tydzień był za krótki, to wypełniam go zajęciami tanecznymi. Zouk- harmonijny obraz komunikacji miedzy dwojgiem ludzi. Taniec dla ambitnych, w którym idzie się zakochać od pierwszego tańca. Rodzaj medytacji. Uczy dystansu i odpuszczania. Nie zatańczysz jak nie zaufasz.
Tęsknię za autorytetami tymi prawdziwymi, za ludźmi spełnionymi. Za czasami bez budzika. Wierzę w miłość, przyczynę i skutek. Marzę o…
Już jestem ciekawa co będzie w przyszłości.

Edukacja
Doświadczenie
Nagrody | Wyróżnienia