Spokój to odpowiedź ciała na aktualną sytuację, Twoją drogę, otoczenie, ludzi przy Twoim boku. Jeśli go odczuwasz to znaczy, że nie może być lepiej. Jesteś w dobrym miejscu i o dobrej godzinie. Zdarzało mi się to już niejednokrotnie np. jak zajęłam miejsce nr 35 w wagonie nr 12 jadąc na casting do Project Runway. Jak pierwszy raz odwiedziłam Gdańsk i jeszcze kilka bardziej prywatnych momentów. Ten jest kolejnym potwierdzeniem.
Kliniczny oddział ratunkowy, godzina 17ta, czuję się spokojnie, jednocześnie nie do końca obecna. Cały ten chaos na około. Oczekujący i cierpiący nie pomagają wziąć się w garść. Skierowanie do szpitala było w trybie pilnym więc szybko znalazłam się w pokoju badań. Puls 130. Na pytanie czy jestem zdenerwowana zaczęłam się denerwować;p Nie liczyłam ludzi, którzy mijali korytarze. Na widok jednego Pana w granatowym kostiumie (kimkolwiek był) zapaliła mi się metaforyczna lampka. Po 1,5 h oczekiwania na decyzję lekarza znalazłam się na oddziale K2. Pachniało chlorem, w sumie kolorystyka również wskazywała na basenowe inspiracje. Ostatni budynek przed wyburzeniem na całym obszarze szpitala UCK. Naturalnym moim tempem przy rwie kulszowej na tamten moment był pół tip top. Zatem wszelkie transporty odbywały się na wózku inwalidzkim. Zajechałam na badanie Echo serca. Drzwi otworzył człowiek… w granatowym kostiumie.. ten sam.
